Ksiądz

Roman Siudek

Ks. Roman Siudek, syn Piotra i Marii z domu Borowiec, urodził się 8 listopada 1910 roku w miejscowości Zbrojów, parafii Bliżyn, w diecezji sandomierskiej. Po ukończeniu Seminarium Duchownego w Sandomierzu został 6 czerwca 1937 roku wyświęcony na kapłana. Wojna zastała go jako młodego, pełnego zapału księdza. Rozpoczął pracę w Radomiu, brał udział w tajnym nauczaniu, ale wkrótce zmuszony był do opuszczenia placówki i ukrywania się w małej miejscowości w Górach Świętokrzyskich. Tam zetknął się z partyzantami, co rozbudziło jeszcze większe uczucia patriotyczne.

Po wojnie studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie uzyskał stopień magistra pedagogiki. W 1950 roku ks. Roman przyjechał do Gdańska. Poza pracą duszpasterską prowadził zajęcia katechetyczne w szkołach, m.in. w Szkole Morskiej w Gdyni. Lubił młodzież i pracę pedagogiczną, obok wiedzy religijnej przekazywał swoim uczniom wartości patriotyczne wyniesione ze swojej szkoły, z seminarium i z doświadczenia czasów okupacji. 

Lata okupacji, praca w szkolnictwie pod rządami komunistycznymi oraz obowiązki proboszcza w Parafii św. Rodziny na Stogach (1950-1955), w Parafii Chrystusa Króla w Gdańsku (1955-1958), a potem w Parafii NMP Królowej Różańca Św. na Przymorzu (1958-1971) kształtowały charakter ks. Siudka. Był księdzem podejmującym walkę z komunistycznym reżimem. W kontaktach z władzami, w kazaniach jako proboszcz, występował w obronie młodzieży i swoich parafian.

Na rodzącym się gdańskim osiedlu Przymorze rozpoczął dzieło organizacji nowej parafii i budowy kościoła parafialnego. Ta praca pochłonęła Go bez reszty. Kiedy w 1959 roku na placu między ówczesną ulicą Zwycięzców i Śląską stanęła skromna kaplica z przytulonym do niej barakiem plebanii Przymorze liczyło już pięć tysięcy mieszkańców. Aby ich pomieścić na niedzielnej Mszy św. nabożeństwa musiały być odprawiane co 45 minut. Ks. Roman mówił wtedy: „U Siudka Msza krótka”. I nie mogła być inna.

Nowym wyzwaniem było utrzymanie placu kościelnego i uzyskanie pozwolenia na budowę kościoła. Władze robiły wszystko, aby pomimo wydanej zgody plac zabrać, potem przynajmniej zmniejszyć go, a przyszły kościół zasłonić. Bloki stojące wokół kościoła, w dużej jego bliskości są tego pamiątką. Ks. Roman postawił na placu cztery krzyże, jak mówił, aby go broniły. Czynił intensywne starania o zatwierdzenie dokumentacji. Zrobił nawet tak ryzykowną rzecz, jak zatwierdzenie dokumentacji technicznej bez zatwierdzenia opracowania wstępnego. Gdyby władze miasta wprowadziły jakąkolwiek zmianę w dokumentacji wstępnej, praca i wydatkowane pieniądze na dokumentację techniczną byłyby zmarnowane.

Ksiądz Proboszcz po zatwierdzeniu projektu kościoła był już myślami przy budowie świątyni. Korzystając z pomocy swoich dzielnych parafian gromadził kamień, stal i inne trwałe materiały przydatne do budowy. Budowy kościoła jednak nie rozpoczął. Dość nieoczekiwanie złożył rezygnację z funkcji proboszcza i odszedł na emeryturę.

W 1971 roku wyjechał do Radomia, który kojarzył mu się z radosną pracą pierwszych lat kapłaństwa i wspomnieniami z odważnej pracy podczas okupacji. Tam przyczynił się do uwolnienia wędrującego Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, zamkniętego w zakrystii radomskiego kościoła.

W 1977 roku powrócił do Gdańska. Był kapelanem w domu zakonnym w Nowym Porcie, służył pomocą duszpasterską w parafii w Nowym Porcie, a ostatni okres życia spędził w Parafii NMP Królowej Różańca Św. na Przymorzu. Chętnie odprawiał Msze św. i spowiadał. Często przychodził do kościoła o bardzo wczesnej godzinie, czym sprawiał kłopot zakrystianom, bo stawał przed zamkniętymi drzwiami i czekał z wyrzutem, kiedy je ktoś otworzy. Ostatnie Msze św. odprawił jeszcze w pierwszych dniach listopada 1991 roku. Wkrótce znalazł się w szpitalu. Zmarł 11 stycznia 1992 roku, w wieku 81 lat.

Jednak to nie koniec ziemskiego pielgrzymowania ks. Romana. W testamencie wyraził życzenie, aby go pochować w grobie rodzinnym swoich rodziców w Bliżynie. Narada jego bliskich z ks. prob. Majderem i ks. Arcybiskupem Gocłowskim nie rozwiązała tego problemu – był styczeń, śnieżna zima, odległość 500 km do Bliżyna. 

Ks. Arcybiskup nie zmienił ostatniej woli Zmarłego i po uroczystościach pogrzebowych w naszym kościele parafialnym wyruszył samochód z trumną, w asyście ks. prob. Majdera i kilku parafian. Ciało ks. prob. Romana Siudka spoczywa na cmentarzu w Bliżynach.